Psycholog radzi: Jak zadbać o związek w cieniu wirusa?
2020-04-23
Obecna sytuacja zewnętrzna z jednej strony wymusza na nas fizyczną bliskość (np. z powodu pracy zdalnej czy kwarantanny). Daje to szansę na budowanie, pogłębianie relacji, jednak paradoksalnie, może nas od siebie jeszcze bardziej odsunąć. Epidemia to także czas, który dla wielu par oznacza przymusowe oddalenie (spowodowane pracą, kwarantanną czy pobytem za granicą). Jak w tym trudnym momencie zadbać o związek?
Do tej pory narzekaliśmy, że nie ma na nic czasu, że ciągle gdzieś pędzimy, że się mijamy. Teraz mamy okazję się zatrzymać. Popatrzeć. Na siebie, na drugą osobę, na naszą relację. Ta relacja to nie prosta suma nas samych, to raczej efekt tego, co między sobą wytworzyliśmy. Może okazać się, na ile to, jak widzimy partnera, jest tylko naszym wyobrażeniem, a na ile możemy zobaczy go bardziej realnie, spostrzec rzeczy, których nie widzieliśmy wcześniej. I to zarówno w negatywnym, jak i pozytywnym sensie.
Dobry związek nie polega wcale na tym, że jest cały czas miło i przyjemnie. Związek polega na wzajemnym poznawaniu się. Poznawaniu swoich myśli, emocji, a te przecież nieraz są bardzo trudne. Poznawanie zakłada otwarcie się, a to może nie przychodzić łatwo, ponieważ normalne jest, że oczekujemy akceptacji, a boimy się odrzucenia, krytyki. Dlatego warto pokazać drugiej osobie, że zależy nam na tym, żeby ją zrozumieć – bez oceniania, szukania winnego, zakładania, że ktoś musi widzieć coś dokładnie w taki sam sposób, jak ja. Żeby poznać jej potrzeby, które przecież w czasie trwania związku będą się zmieniać. Żeby otworzyć się na dawanie i na branie: „Czego ty ode mnie potrzebujesz? A czego ja potrzebuję od ciebie?". Takie głębsze spojrzenie powoduje, że mamy okazję zmienić nie tylko swoje zachowanie, ale przede wszystkim zrozumieć, co kieruje drugą osobą. Może okazać się, że spostrzeżemy w niej nowe zalety, które umykały nam w codziennej bieganinie.
Jeżeli kobieta chce, żeby mąż dawał jej na urodziny kwiaty, może mu wypomnieć, że on od lat tego nie robi. I załóżmy, że on zmieni swoje zachowanie, zacznie je kupować. Ona będzie zadowolona, ale czy to pogłębi ich relację? Czy on dzięki temu zrozumie, dlaczego te kwiatki są takie ważne? A gdyby, zamiast tego, żona zdecydowała się na głębszą rozmowę? I powiedziała: „Słuchaj, kiedyś kwiaty dawałeś mi często, nie tylko z okazji urodzin. Robiłeś to spontanicznie, z czułością. Było to dla mnie potwierdzeniem twoich uczuć do mnie. Od jakiegoś czasu tego nie robisz. Martwię się, że jestem dla ciebie mniej ważna". I wtedy może się okazać, że to wcale nie o te kwiatki chodzi, tylko o bliskość i zapewnienie o uczuciu. Z takiej rozmowy może wyniknąć dużo więcej, ale wymaga to od nas też pewnej odwagi. Wolimy nie pokazywać, co czujemy, bo daje nam to, często złudne, poczucie bezpieczeństwa. Uważamy, że lepiej unikać konfliktów i kłótni. Tymczasem są one okazją do zobaczenia swoich potrzeb. To nie one nas od siebie oddalają, tylko czyni to obojętność i lekceważenie. Dopóki jesteśmy razem, dopóki ze sobą rozmawiamy, zawsze istnieje szansa na porozumienie. Zwłaszcza wtedy, gdy świadomie dajemy sobie sygnał, że najważniejsza jest nasza relacja, i że nie chcemy się wciągać w spiralę wzajemnych oskarżeń.
A co jeżeli teraz jesteśmy ze sobą 24 godziny na dobę i czujemy, że potrzebujemy oddechu? Warto wtedy wyznaczyć ramy i granice – czasowe i przestrzenne – w tych godzinach pracuję zdalnie, zajmuję takie i takie miejsce, proszę, żeby mi wtedy nie przeszkadzano. Jeśli partnerowi trudno to zaakceptować i domaga się częstszego kontaktu, warto zastanowić się, z czego wynika taka nadmierna potrzeba bliskości. Częstym powodem jest lęk przed odrzuceniem, który powoduje, ze ciągle szukamy potwierdzenia - że jesteśmy nadal ważni, że ktoś się nami interesuje. Wtedy, zamiast oburzać się, że nie mamy chwili dla siebie, warto odpowiedzieć bezpośrednio na tę potrzebę: „Wiesz, teraz musze popracować, ale potem chętnie... wypiję z tobą kawę, przejdziemy się na spacer, pomogę ci...". Jeżeli z kolei czujemy, że potrzeba nadmiernej bliskości jest naszym problemem, warto uświadomić sobie, że w związku potrzebujemy bliskości i oddalenia, bo to ostatnie daje nam okazję, żeby za sobą zatęsknić, zakłada też zaufanie wobec drugiej strony: „To, że cię teraz nie ma przy mnie, nie oznacza, że z naszym związkiem dzieje się coś złego".
Takiego poczucia bezpieczeństwa poszukujemy też w relacji, która teraz, z racji okoliczności, może być bardzo utrudniona. Jak sprawić, żeby nie ucierpiała, kiedy kontakt fizyczny między nami jest niemożliwy, kiedy jesteśmy naprawdę daleko od siebie?
Przede wszystkim ważne jest to, żeby dawać sobie nawzajem sygnały, świadczące o zainteresowaniu, o tym, że w tym związku druga strona może się czuć pewnie i bezpiecznie. Warto też ustalić pewną regularność w kontaktach – przewidywalność zwiększa nasze poczucie bezpieczeństwa. Dobrze jest wykorzystywać różne formy komunikowania się – pisać, dzwonić, rozmawiać, widząc się na monitorze. Istotne jest też mówienie sobie o tym, co przeżywamy – o tęsknocie, lęku, frustracji, ale także o tych przyjemnych emocjach – o miłości, wspólnych planach na przyszłość, o tym, jak ta relacja jest dla nas ważna.
Niezależnie od tego, czy teraz budujemy związek w fizycznej bliskości, czy w oddaleniu, mamy szansę go wzmocnić. A to z kolei pomoże nam poradzić sobie z otaczającą nas trudną rzeczywistością – zarówno tą, którą mamy obecnie, jak i tą, z którą przyjdzie nam się zmierzyć później.
Karolina Brachaczek
Dbałość o związek fot. Pixabay |